niedziela, 30 czerwca 2013

Czerwcowe zużycia.

Witajcie! W czerwcu nie udało mi się zbyt wiele zużyć, ale parę produktów się nazbierało :-) Post ten pisany jest wprawdzie na szybko, ponieważ książka którą obecnie czytam mnie tak wciągnęła, że nie mogę się od niej oderwać! Kto by pomyślał, że przez pierwsze parę kartek myślałam że będzie nudna i ją odstawię...


 

1. Jantar, nowa wersja. Jestem w trakcie drugiej butelki. Jak do tej pory, jestem zadowolona z efektów ;-) Kupię ponownie (a raczej już kupiłam, bo mam jeszcze jedną butelkę).
2. Płyn do demakijażu Rival de Loop. Mój ulubiony! Więcej możecie przeczytać TUTAJ. Kupię ponownie (w sumie to już kupiłam ;-).

3. Pasta do zębów Sensodyne. Sama nie wiem co o niej napisać. Jak dla mnie, za słabo "oczyszcza". Nie wiem czy kupię ponownie.

4. Peelingujący żel pod prysznic The Body Shop o zapachu truskawkowym. Dostałam go w prezencie, bo osobiście nigdy bym go sama nie kupiła. Fajnie oczyszczał, ale słabo ścierał. Zapach bardzo ładny, ale według mnie, troszkę daleko mu do truskawki ^^ Ciężko było mi wydobyć resztę produktu i jak widać na zdjęciu troszkę jeszcze go zostało, ale nie będę rozcinać tubki. Nie kupię ponownie.

5. Emulsja do mycia z nagietkiem od Alverde. Więcej możecie przeczytać TUTAJ. Fajny produkt z delikatnym składem. Dobrze oczyszczał, ale strasznie śmierdział. Teraz czaję się na mydełka w kostce, ale jakbym miała decydować, to kupiłabym ponownie.

6. Płatki kosmetyczne Iseree z Lidla. Tanie i dobre. Kupię ponownie (a właściwie już kupiłam dwie sztuki na zapas).

7. Maseczki do twarzy z glinką zieloną i czerwoną. Kompletny niewypał. TUTAJ możecie przeczytać więcej. Nie kupię ponownie.

8. Tester, podkład matujący natural fairest, Annabelle Minerals. Najbardziej podobny do mojego odcienia skóry. Zaopatrzyłam się już w większe opakowanie ;-) TUTAJ możecie poczytać więcej. Kupię ponownie.

9. Masło do włosów Alverde, awokado i masło shea. TUTAJ recenzja tego produktu. Niczym mnie nie zachwyciło. Wolę testować inne produkty, tak więc... Nie wiem czy kupię ponownie.


     

sobota, 29 czerwca 2013

Żel do golenia Balea Caribbean Dreams.

Hej! W dzisiejszym poście recenzja żelu do golenia Balea. Miałam już chyba wszystkie wersje, ponieważ są... najtańsze :-D Co jakiś czas, dostępne są też wersje limitowane, ale z tego co się orientuję, w chwili obecnej są tylko te "na stałe" ;-)



Balea Rasiergel, Caribbean Dreams mit Cocos-Duft
Żel do Golenia Balea Carribbean Dreams o zapachu kokosowym



Od producenta: Kojące uczucie miękkiej i gładkiej skóry połączone z pięknym zapachem prosto z Karaibów. Balea Caribbean Dreams rozpieszcza skórę podczas golenia, dzięki bogatej nawilżającej formule. Żel do golenia przeznaczony do skóry wrażliwej. Produkt wegański.

Skład: AQUA · PALMITIC ACID · TRIETHANOLAMINE · STEARIC ACID · GLYCERYL OLEATE · ISOPENTANE · SORBITOL · PROPYLENE GLYCOL · ISOBUTANE · PARFUM ·HYDROXYETHYLCELLULOSE ·PEG-90M ·PENTAERYTHRITYL TETRA-DI-T-BUTYL HYDROXYHYDROCINNAMATE · METHYLPARABEN ·ETHYLPARABEN · PROPYLPARABEN · PHENOXYETHANOL · GLYCERYL STEARATE · COUMARIN · CI 19140 · CI 42051

Pojemność i cena: 150 ml / 1,35 euro (około 6 zł).


Opakowanie: Ładne, niebieskie z wakacyjnym obrazkiem ;-) Z wydobyciem produktu nie ma najmniejszego problemu. Niestety chwilę po wyciśnięciu żelu, odrobina produktu sama z niego wychodzi. W ten o to sposób opakowanie nam się łatwo brudzi i nie wygląda to najlepiej :-D


Zapach: Jest prześliczny! Kojarzy mi się z groszkami kokosowymi z dzieciństwa *___* Niestety jest troszkę za mocny, ale jeśli ktoś chce odlecieć chociaż na chwilę na Karaiby - polecam :-D W końcu golenie jest czynnością nudną (jak dla mnie), więc zapach umila nam tutaj czas.

Konsystencja: Jak żel do golenia :-D Ma bardzo ładny, niebieski kolor. Niestety wytworzona piana szybko się "ulatnia".


Wydajność: Ja używam go przeważnie razem z siostrą i starcza nam na naprawdę długo. Wystarczy odrobina żelu, ponieważ łatwo się "pieni".

Dostępność: Tylko w drogerii DM.


Podsumowując: Ja używam żeli do golenia tylko po to, aby maszynka miała poślizg oraz żeby obyło się bez podrażnień. Balea spełnia te zadania, więc dlatego zawsze do niej wracam ;-) Caribbean Dreams nie wysusza mi skóry, nie podrażnia, jest wydajny, tani i bajecznie pachnie. Trwałość piany mogłaby być dłuższa, ale co poradzić... Balea :-D A ja jestem zdania, że produkty ten marki nie są najlepszej jakości.

piątek, 28 czerwca 2013

Małe zakupy w DM.

Witajcie! Dzisiaj byłam w drogerii po siemię lniane i oczywiście musiałam wrzucić do koszyka parę produktów więcej... W sumie żel do golenia i pomadka mi się kończą, więc prędzej czy później i tak bym je kupiła, ale odżywki i top coat...
Ostatnio myślę też, nad zwiedzeniem jakiejś holenderskiej drogerii, bo do NL mam może parę kilometrów a nigdy nie buszowałam po tamtejszych drogeriach :-D


└► Pomadka Blistex. Moja ulubiona! Miałam już kilka sztuk i zawsze będę do niej wracać ^^ Wkrótce napiszę recenzję :-) Cena: 1,15 €
└► Żel do golenia Balea. Bo najtańszy i pięknie pachnie :-D Cena: 1,35 €

└► Odżywka Balea, Kokos + kwiat tiare. Nigdy jej nie miałam, ale muszę stwierdzić, że ma piękny zapach ;-) Cena: 0,65 €

└► Odżywka Balea, Oil Repair. Również nigdy jej nie miałam i podobnie jaka na tą obok, skusiłam się czytając recenzję na pewnym blogu... :-D Cena: 1,45 €

└► Top Coat p2. Nigdy takiego nie miałam, więc pora najwyższa :-D Cena: 1,75 €

No i za siemię lniane 500g, którego nie ma na zdjęciu dałam 0,95 €. Zaczęłam je pić i czekam na super duper efekty :-D Haha :-D

Miałyście już jakiś produkt z powyższego zdjęcia? Jak się u Was sprawdził? :-)

środa, 26 czerwca 2013

Płukanka piwna.

Witam!

Z racji, że ostatnio zrobiłam sobie płukankę piwną, chciałabym co nieco o niej napisać. Żeby nie przedłużać, przechodzę do konkretów.

Zdrowotne właściwości piwa

Piwo zawiera witaminy z grupy: B, B1, B2, PP, B12 oraz składniki mineralne takie jak: potas, fosfor, magnez, wapń i sód. Jest również przepełniony antyoksydantami (przeciwutleniaczami), które chronią przed chorobami serca, a także wspomagają proces odbudowy mięśni. Generalnie ciemne piwo zawiera więcej przeciwutleniaczy, niż jego jasny odpowiednik. Antyoksydanty pomagają odwracać zniszczenie komórek, co hamuje procesy starzenia –  spowodowane jest to naturalnym dla naszego organizmu utlenianiem się składników w nim zwartych.



Składnikami piwa, które posiadają właściwości pielęgnujące są chmiel i zboża. Wyciąg z chmielu jest bogaty w olejki eteryczne, garbniki i flawonoidy. Działa wzmacniająco na włosy zmniejszając ich przetłuszczanie. Przyspiesza podziały zachodzące w cebulkach włosowych oraz łagodzi podrażnienia skóry głowy - dlatego stosuje się go do produkcji szamponów i odżywek do włosów. 

Płukanka z piwa zapobiegająca wypadaniu włosów

Po umyciu wetrzeć we włosy 200 ml jasnego piwa. Odczekać 20 minut i spłukać je ciepłą wodą. Ponownie wetrzeć we włosy 200 ml jasnego piwa i nie spłukiwać.

Płukanka z piwa

♥ 200 ml piwa wetrzeć w skórę głowy, następnie nałożyć czepek foliowy i ręcznik. Pozostawić na 15-20 minut. Spłukać i umyć włosy. Po umyciu wcierać pozostałą część piwa z butelki i już nie spłukiwać.

♥ Trzy szklanki piwa zmieszać z jedną szklanką wody. Polewać nim wcześniej umyte włosy. Nie spłukiwać.

Właściwości płukanki piwnej

Dzięki regularnemu stosowaniu płukanek piwnych włosy odzyskują swój naturalny blask i połysk. Udowodnioną tezą jest twierdzenie, iż specyfik ten pomaga odbudowywać strukturę włosa od jego nasady poczynając. Dodatkowo, piwo zawiera składniki odżywcze, które pielęgnują włosy i dostarczają im składników niezbędnych do prawidłowego wzrostu. Piwne płukanki zgodnie z zaleceniami można stosować nie częściej niż raz w tygodniu.


Ja wybrałam najtańsze piwo :-D Padło na drożdżowe jasne.

Skład: Woda, słód pszenny, słód jęczmienny, chmiel, ekstrakt z chmielu, drożdże

Piwo odstawiłam na jakieś 3 godziny, żeby się wygazowało (minimum to 30 minut). Ja płukałam włosy po mojemu, bo tak na prawdę przepisów jest wiele. Moczyłam włosy w piwie a następnie polewałam je nad drugim garnuszkiem, powtarzając czynność parę razy (nie rozcieńczałam). Użyłam je tylko na długość i troszkę żałuję, że nie polałam nim też skóry głowy ;-)

Efekt był taki, że posklejały mi się włosy :-D Po wyschnięciu końcówki były okropne! Posklejane i strasznie wysuszone. Nie mogłam ich rozczesać. Reszta włosów jakoś wyglądała, może i były bardziej miękkie, ale nie byłam zadowolona. Zapach ulotnił się już po wyschnięciu, więc z tym nie było problemu. W ten sam dzień złapał mnie deszcz i jakie były włosy po powrocie do domu, chyba nie muszę mówić :-D Posklejane, sztywne i suche :-D

Nie wiem czy się jeszcze kiedykolwiek skuszę na płukankę z piwa.


A jakie są wasze doświadczenia z piwem na włosach? ;-)

poniedziałek, 24 czerwca 2013

Maseczka z glinki zielonej i czerwonej.

Witajcie! 

Jaka jest u Was pogoda? U mnie po 2-3 dniach upałów znowu zimno i pochmurno... Od czasu do czasu popada nawet deszcz. Nienawidzę tego!
Dzisiejszy post miałam już dłuższy czas w wersji roboczej, więc pora go opublikować.
Będąc jeszcze w Polsce skusiłam się na dwie maseczki z glinki. Nie były drogie więc pomyślałam, że można spróbować zwłaszcza, że dużo dobrego o działaniu glinki słyszałam ;-)


Maseczka z zielonej glinki

Pochodzi ze skał krzemionkowo-aluminiowych.
Posiada około 20 różnych soli mineralnych istotnych dla organizmu, takich jak: krzem, magnez, wapń, potas, fosfor, sód i inne oraz cały szereg mikroelementów i pierwiastków śladowych: selen, molibden, cynk
Glinka zielona ma wspaniałe właściwości dezynfekujące, absorpcyjne i gojące. Doskonale leczy trądzik, wypryski, wrzody, pielęgnuje i regeneruje zmęczoną cerę również podczas leczenia, odkażając ją i wzmacniając. Odżywia zmęczoną cerę, zmniejsza i zapobiega zmarszczkom. Ma także szerokie zastosowanie w medycynie niekonwencjonalnej zarówno do stosowania wewnętrznego jak i zewnętrznego - okłady lecznicze i wyszczuplające.


Cena: Za jedną saszetkę 10g trzeba zapłacić 2,69 zł. Dostaniemy ją w aptekach.

Przygotowanie: 10 g glinki zmieszać z wodą (z ujęć głębinowych, ewentualnie przegotowaną) w ilości (ok. 2 łyżeczki - 10 ml) umożliwiającej otrzymanie gładkiej masy o konsystencji budyniu. Całą maseczkę nałożyć na twarz. Stosować 1 - 2 razy w tygodniu. Po 20 minutach zmyć ciepłą wodą.

Efekt: Maseczkę podzieliłam na dwie części i jedną dałam na skórę głowy a drugą na twarz. Ciężko mi cokolwiek napisać, ponieważ jakiś super efektów nie widziałam... Może tylko lekkie nawilżenie. W każdym bądź razie nie podrażniła i nie wysuszyła mi skóry.

Czy kupię ponownie? Nie wiem.



Maseczka z glinki czerwonej

Glinka czerwona jest w 100% produktem naturalnym, a jej zaskakujące i bardzo kompleksowe właściwości wynikają ze szczególnej struktury oraz obecności licznych soli mineralnych, w tym ok 60% krzemionki.
Maseczka z glinki czerwonej znakomicie oczyszcza skórę w sposób bardzo łagodny, respektując naturalne pH skóry. Leczy i łagodzi trądzik różowaty, pozostawiając skórę świeżą, gładką i aksamitną.


Cena: 2,79 zł za 10g. Dostępna w aptece.

Przygotowanie: 10 g glinki wymieszać z wodą w ilości (ok. 2-3 łyżeczek) umożliwiającej otrzymanie gładkiej masy o konsystencji budyniu. Zamiast wody można używać naparu z ziół lub soku z owoców.
Całą maseczkę, grubą warstwą nałożyć na twarz. Stosować 1 raz w tygodniu lub rzadziej, w zależności od potrzeb. Po 15 minutach zmyć letnią wodą.

Efekt: Zmywając papkę zaciapałam cały zlew i nie tylko :O Najśmieszniejsze jest to, że zafarbowała mi trochę twarz na brodzie i w okolicy nosa (po jakimś czasie się domyła, ale wyglądałam, jakbym się czymś wymazała) :-D

 

Podobnie jak w przypadku wcześniejszej maseczki, efektów brak. Skóra była taka sama jak przed, a nawet jakaś taka wysuszona. Szkoda, bo spodziewałam się chociaż efektu gładkiej skóry... A tu nic. Możliwe, że to ja coś źle zrobiłam... Sama nie wiem.

Czy kupię ponownie? Nie wiem. Wiadomo, po paru razach efekt byłby zapewne widoczny. Niestety za dużo z nią babrania i wolę testować jakieś inne maseczki do twarzy ;-) Więcej zabawy niż pożytku. Może kiedyś... Kto wie ;-)



Miała już któraś z Was te maseczki? U kogo się sprawdziły? :-)

niedziela, 23 czerwca 2013

Olej sezamowy.

Witajcie! :-)

Dzisiaj informacje o kolejnym oleju który używam - oleju sezamowym. Postanowiłam pisać takie posty tylko o tych, które testuję lub już testowałam. TUTAJ możecie poczytać o oleju lnianym.


Olej sezamowy posiada jasnożółty, ciemnożółty lub nawet brązowy kolor. W smaku jest łagodny i lekko orzechowy.

Okres przydatności oleju sezamowego jak na olej o wysokiej zawartości wielokrotnie nienasyconych kwasów tłuszczowych jest wyjątkowo długi, pod warunkiem, że przechowuje się go w ciemnym i chłodnym miejscu. Po otwarciu ok. 6 miesięcy. Nie ogrzewać powyżej 70 °C

Olej sezamowy jest bardzo bogaty w: wapń, miedź, magnezu, żelaza, cynk, fosfor, potasu, kwas foliowy (witamina B9), witaminy B6, witaminy E.

- 13% nasyconych kwasów tłuszczowych: 8% kwas palmitinowy, 5% kwas stearynowy
- 42% jednokrotnie nienasycone kwasy tłuszczowe: 42% kwas olejowy
- 45% wielokrotnie nienasycone kwasy tłuszczowe: 44% kwas linolowy, 1% kwas linolenowy

Zawiera kwasy tłuszczowe w tym również z grupy omega-6. Olej sezamowy jest sprzymierzeniem w obliczu szkodliwych czynników zewnętrznych: chroni ciało przed poparzeniami słonecznymi (jest naturalny filtrem przeciwsłonecznym, faktor ochronny ok. 3-4), nadmiernym wiatrem oraz szkodliwym działaniem chloru podczas pobytu na basenie.

Oczyszcza skórę z toksyn i działa rozgrzewająco, a także reguluje pracę gruczołów łojowych. Jest on również używany do pielęgnacji skóry głowy i włosów.

Jego wysoka zawartość lecytyny korzystnie wpływa na pamięć oraz koncentrację.

Zawiera naturalne przeciwutleniacze chroniące przed wolnymi rodnikami. Jest on również doskonałym naturalnym czynnikiem odmładzającym. Wygładza i napina skórę, nadaje jej gładkość i elastyczność, ujędrnia i likwiduje drobne zmarszczki. Olej ten zwęża pory, szczególnie w okolicy nosa, pojawiające się na cerze w każdym wieku. Szybko się wchłania i poprawia ukrwienie skóry, jej dotlenienie. Świetnie odżywia i oczyszcza suchą skórę, wspomaga leczenie łuszczycy. Łagodzi zaczerwienienia, ranki na skórze. Jest także zalecany do smarowania głowy dzieciom podczas „inwazji” wesz.

Co więcej olej sezamowy używany podczas gorącej kąpieli lub prysznica, stosowany do higieny intymnej, zapobiega infekcjom pochwy wywoływanym przez drożdżaki.

Od siebie dodam, że u mnie ten olej sprawdza się genialnie! Skóra jest bardzo gładka w dotyku, nawilżona i mogłabym ją cały czas dotykać ;-) Używam solo, lub dodaję parę kropel do balsamu. Lubię zapach tego oleju ;-)
Z racji, że miałam stare opakowanie po oleju do włosów Alverde, przelałam do niego sezamowy i łatwiej jest mi nim operować w łazience :-D


Niestety jeśli chodzi o włosy, to na moich kłaczkach szału nie zrobił :-( Po każdym olejowaniu są jakieś takie nijakie i już lepsze efekty widziałam po oleju lnianym :-/ No cóż, zostało mi jeszcze połowę butelki i będę testować dalej!
Ja za 250 ml zapłaciłam 3,45 euro (około 14 zł).


A jakie są wasze doświadczenia z tym olejem? ;-)

sobota, 22 czerwca 2013

Podkłady mineralne Annabelle Minerals.

Cześć! :-)

Dzisiaj chciałam napisać parę słów o podkładach mineralnych Annabelle Minerals. Jakiś czas temu zamówiłam na ich stronie 6 próbek + jedną dostałam gratis. Nigdy wcześniej nie używałam podkładów mineralnych i troszkę się obawiałam, że nie będę się potrafiła nimi malować lub po prostu jakość będzie nie najlepsza. Skusiły mnie pozytywne opinie i opis na stronie producenta ;-)

TUTAJ możecie co nieco o nich poczytać.


Muszę przyznać, że mój aparat w telefonie podołał i zdjęcia wyszły całkiem nieźle :-D


Podkład znajduje się w plastikowym, zakręcanych słoiczku. Bardzo wygodne opakowanie. Nie ma możliwości aby się sam otworzył i się nam wysypał.


Pojemność: 1g i wbrew pozorom, podkład jest bardzo wydajny! Za jedną próbkę płacimy 7,50 zł (ja płaciłam w euro - 1,77). Wybór jest bardzo duży, od jasnych odcieni do ciemnych. Ogromny plus :-) Ja mam wszystkie najjaśniejsze, ponieważ straszny bladzior ze mnie :-D


Korektor "Light":

 

O korektorze napiszę najmniej, ponieważ go nie używam. Po kilku próbach (na sucho i na mokro) stwierdziłam, że podkreśla skórki, nie pasuje do mojej cery i marnie tuszuje niedoskonałości. Może kiedyś znowu spróbuję, ale wolę użyć sam podkład a efekt będzie jeszcze lepszy. Jak na razie leży sobie nieużywany gdzieś na półce. Chętnie bym go komuś oddała, ale niestety nie mam komu.



Podkład "Natural Fairest" oraz "Golden Fairest":


Kryć kryją, ale delikatnie. Jeśli ktoś potrzebuje silniejszego krycia, możliwe, że się nie sprawdzą. Moja siostra ma problemy z naczynkami i efekt był średni.



Podkład rozświetlający "Beige Medium" oraz "Natural Fairest":


Ten po lewej stronie dostałam za darmo i używam go jako bronzer na policzki ;-) Bardzo go lubię!
Jak widać na poniższym zdjęciu, obydwa podkłady mają małe drobinki, które bardzo się mienią w słońcu. Na twarzy tego tak nie widać.


Podkład matujący "Beige Fairest" oraz "Natural Fairest":


"Natural Fairest" najbardziej pasuje do mojej cery :-) Nie robi efektu maski i wygląda bardzo naturalnie.


Podsumowując... Fajny podkład, który wyrównuje koloryt skóry. Na tym zależy mi najbardziej, ponieważ mam dużo przebarwień :-( Na twarzy utrzymuje się prawie cały dzień. Nie podrażnia, nie zapycha, nie uczula. Pod podkład stosuję krem nawilżający, ale niekiedy zdarza się, że podkład podkreśli mi skórki :-/ (mam suchą cerę). Pomimo tego, bardzo go polubiłam ;-) Metoda "na mokro" się u mnie nie sprawdza.

A tutaj efekty ;-) Podkład wyrównał koloryt i ukrył drobne przebarwienia. Więcej mi nie trzeba :-)
Na twarzy mam: podkład matujący "Natural Fairest" oraz na policzkach podkład rozświetlający "Beige Medium".


Moje zamówienie, które przyszło do mnie dzisiaj :-) Wybrałam 10g, ponieważ bardziej się opłaca i starczy mi na dłużej. Zapłaciłam 11,79 euro (50 zł). Zdecydowanie bardziej wolę robić zakupy w euro (mniejsze cyferki) :-D




W prezencie dostałam dwie próbki !!! :-) Róż "Romantic" oraz podkład matujący "Natural Light". Jeszcze ich nie testowałam na twarzy ;-)


No! To teraz jestem zaopatrzona w podkłady do końca roku :-D


Taki "natural", że prawie w ogóle go nie widać na zdjęciu :-D Niestety domyślam się, że będzie dla mnie za ciemny.


Zastanawiam się, czy istnieje podkład idealny? Taki co nie będzie widoczny na twarzy "pod słońce" czy jak ktoś będzie obserwował nas z bliska? :-D Ja jeszcze na taki nie trafiłam i nie wiem czy kiedykolwiek trafię :-D A Wy kobietki, macie swoich ulubieńców? Chętnie poczytam :-)

piątek, 21 czerwca 2013

Balsamy do ust Alverde.

Hej! :-)

Z racji, że marka Alverde ma tylko dwa rodzaje balsamów do ust, musiałam przetestować obydwa i dzisiaj je porównam ;-)

Lippenbalsam Vanille Mandarine & Lippenbalsam Calendula
czyli, Balsam do ust wanilia mandarynka oraz Balsam do ust nagietek


 
źródło: dm.de

 Skład (wanilia i mandarynka): Ricinus Communis Oil (olej rycynowy)*, Butyrospermum Parkii Butter (masło shea)*, Candelilla Cera (wosk candelilla), Rhus Verniciflua Cera, Olea Europaea Oil (oliwa z oliwek)*, Cera Carnauba (wosk carnauba), Polyglyceryl-3 Polyricinoleate (naturalny emulgator na bazie oliwy z oliwek), Tocopheryl Acetate (estrowa forma witaminy E), Prunus Amygdalus Dulcis Oil (olej ze słodkich migdałów)*, Mangifera Indica Seed Oil (olej z nasion mango), Vanilla Planifolia Extract (ekstrakt z wanilii)*, Citrus Tangerina Oil (olejek antyseptyczny i tonizujący)*, Tocopherol (witamina E), Helianthus Annuus Seed Oil (olej z nasion słonecznika), Ascorbyl Palmitate (przeciwutleniacz, spowalnia procesy starzenia), Parfum**, Limonene**, Linalool**, Citronellol**, Citral**, Geraniol**
Skład (nagietek): Ricinus Communis (Castor) Seed oil (olej rycynowy), Simmondsia Chinensis (Jojoba) Seed Oil (olej jojoba)*, Hydrogenated Coco Glycerides (uwodornione glicerydy z oleju kokosowego), Euphorbia Cerifera (Candelilla) Wax (wosk candelila), Cera Alba (Beeswax) Copernica Cerifera (Carnauba) Wax, Triticum Vulgare (Wheat) Germ Oil (olej z kiełków pszenicy), Calendula Officinalis Flower Extract (ekstrakt z nagietka)*, Aroma (Flavor), Linalool**, Benzyl Benzoate**, Tocopherol (witamina E)

* z certyfikowanych upraw ekologicznych
** naturalne olejki

Jak widać, obydwa balsamy mają fajne, bogate składy, jednak pierwsza wersja podoba mi się bardziej ;-)

Cena: Taka sama, czyli 1,15 euro (około 6,50 zł)

Opakowanie: Różni się tylko napisem, troszkę kolorem.

Konsystencja / Wydajność: Wersja z nagietkiem jest tępa, przez co ciężko smaruje się nią usta. Jest tłusty i troszkę się klei. Nie zauważyłam jakiegoś super nawilżenia, oprócz tłustych ust. Nie nadaje się dla całuśnych kobietek, ponieważ jest strasznie nieprzyjemny w smaku :-D Przy jedzeniu zdarzyło mi się go niechcący zjeść, co bardzo odrzuca od tego balsamu... Nie sprawdza się jako baza pod szminkę.
Wersja z wanilią i mandarynką jest mniej tłusta i łatwo maluje się nią usta. Nie zauważyłam, żeby po nałożeniu się kleiły.

Zapach: Tutaj zdecydowanie wygrywa wanilia i mandarynka. Ja czuję samą mandarynkę i uważam, że ten zapach jest znośny a nawet przyjemny ;-) Nagietek według mnie strasznie śmierdzi. Podobnie z resztą jak emulsja do mycia twarzy z nagietkiem ;-)

Dostępność: Tylko drogeria DM.

Podsumowanie: To chyba jasne, że balsam wanilia i mandarynka wygrywaja pojedynek ;-) Używam go do ust jak i do rzęs (więcej napiszę niebawem). Może kiedyś kupię ponownie, ale w chwili obecnej będę testowała inne produkty. Ani jeden, ani drugi nie jest produktem WOW, ale ma plus za cenę i fajny skład. Wiem tylko, że nagietka nigdy więcej nie kupię.


Używaliście już któregoś z nich? :-)

czwartek, 20 czerwca 2013

Książki, książki, książki!

Witajcie! W dzisiejszym poście sama prywata, a mianowicie, parę słów o książkach. Z racji, że mam bzika na punkcie wampirów musiałam "zaliczyć" niektóre książki ;-) Kocham horrory i nie znoszę science-fiction. Niby książki i filmy o wampirach poniekąd można nazwać fantasy, ale jednak daleko im do np. Harrego Pottera, Władcy Pierścienia czy Narnii. Kompletnie nie moje "gusta" :-D Książek nigdy nie (wy)pożyczam. Lubię mieć wszystkie na własność ;-)


Właśnie skończyłam czytać "Wywiad z Wampirem" autorstwa Anne Rice, który męczyłam już od dłuższego czasu (a ma tylko 400 stron). Film oglądnęłam już chyba milion razy i obejrzę na pewno raz jeszcze ;-) Jest to jeden z najlepszych filmów o wampirach zaraz po "Dracula" z 1992 roku. Książka wiadomo, różni się, ale spodziewałam się czegoś lepszego... Sama nie wiem ;-)

Nie przepadam za filmami / książkami (o wampirach), gdzie wydarzenia odgrywają się w czasach dzisiejszych lub celem jest tylko akcja, efekty specjalne i strzelanina, np. "Underworld" czy "Blade"... Wrrr ;-D Wolę te starszej produkcji lub te, które wydarzenia mają miejsce w starych czasach.

Jak widać na poniższym zdjęciu, skusiłam się na  "Zmierzch" Stephenie Meyer, gdy był jeszcze szał na te książki :-D Chciałam się przekonać, czy rzeczywiście jest taka dobra ;-) Podobała mi się, fajnie się ją czytało, ale dalszych części nie kupiłam.


Moją ulubioną książką, od której nie mogłam się oderwać była: "Dracula" Brama Stokera. Piękna historia, genialnie napisana, od której wszystko się zaczęło ;-) To na podstawie tej książki powstały wszystkie inne utwory literackie i filmy o hrabim draculi. Historia z prawami autorskimi jest trochę smutna, ponieważ Bram nie dopełnił wszystkich formalności, przez co "Dracula" stał się w Stanach Zjednoczonych własnością publiczną...


"Dracula Nieumarły" to kontynuacja "Draculi". Została napisana przez przodka Brama Stokera - Dacre Stokera oraz scenarzystę Iana Holta. Uważam, że jest równie dobrze napisana, co poprzednia część. Jest tam na pewno więcej wątków miłosnych ;-)


No i na koniec książka, której jeszcze nie czytałam - "Wład Palownik. Prawdziwa Historia Drakuli" autorstwa C.C Humphreysa. Jak pierwszy raz wpadła w moje ręce w Empiku, wiedziałam, że kiedyś ją kupię... No i tak się stało :-)


Nie ograniczam się tylko do książek o wampirach czy horrorów. Chętnie przeczytałabym coś innego, ale w chwili obecnej nie mam możliwości zakupu nowej książki i pomysłu co wybrać... Może coś doradzicie? :-) Jak już wspomniałam, fantasy odpada. Romasideł też nie lubię, aczkolwiek zdarzają się wyjątki ;-)

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...

└► Szukaj na blogu Lilit! ;-)

└► Licznik wstawiony dnia: 01.01.2014

Flag Counter